Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jagoda79 z miasteczka Kielce. Mam przejechane 40665.23 kilometrów w tym 988.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 20799 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jagoda79.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:1011.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:25:33
Średnia prędkość:31.15 km/h
Suma podjazdów:680 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:112.33 km i 3h 39m
Więcej statystyk

przedwieczorny trening-potem na koncert

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 01.07.2012 | Komentarze 0

Kielce-Mąchocice-Wilków-Święta Katarzyna-Górno-Niestachów-Suków-Dyminy-Kielce-Stadion Leśny w Kielcach


Kategoria treningi


  • DST 172.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 31.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice-Kielce-tandemem

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 0

#lat=50.581885821027&lng=19.81042&zoom=9&maptype=ts_terrain


Kategoria treningi, wycieczki


  • DST 74.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 29.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

lekki trening przed 8:00 rano :)

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 23.06.2012 | Komentarze 0

Kielce-Mąchocice-Ciekoty-Wilków-Święta Katarzyna-Górno-Niestachów-Kranów-Daleszyce-Brzechów-Niestachów-Cedzyna-Kielce

6:00 rano pobudka :) szybkie zakupy na bazarze(banany,warzywa,jajka)...biegusiem na rower....przyjemnie chłodno, jeszcze lekkie mgły i spokojnie na drogach choć w jednym miejscu zagapiłam się bo jeszcze chyba nie obudziłam się i prawie lekko wpakowałam się jednej pani w paradę ale nic się nie stało bo zorientowałam się i ja i ona w porę :)...wreszcie czujność i fajne tempo....mało km bo biegiem do taty z życzeniami potem powrót do domu, obiad i na pociąg do Katowic do teścia (w końcu mam dwóch tatusiów :) teraz)Przy okazji odbierzemy naszego tandema i jutro wracamy juz na nim z Katowic do Kielc :)ale będzie się działo..to dopiero będzie jazda...


Kategoria treningi


Sokół maraton-Radlin

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 15.07.2012 | Komentarze 0

Radlin-Wodzisław Śląski-Ustroń-Wisła-Ustroń-Wodzisław Śląski-Radlin


Kategoria supermaratony


lekki trening przed podróżą naszym PKP

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 0

Kielce-Święta Katarzyna-Kielce czyli górki świętokrzyskie


Kategoria treningi


Drugi Supermaraton Jastrzębi Łaskich był po prostu szybki :)

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 0



04:30 wstaliśmy w niedzielę,a przynajmniej próbowaliśmy obudzić się po poprzednim wieczorze i kolejnym meczu piłki nożnej.Kiedy wreszcie coś do mnie docierało zrobiłam kilka kanapek, kawę w termos i błyskawicznie spakowaliśmy całą resztę do torby.5:00 to może nienajlepsza pora na posiłek, ale zmęczyłam talerz makaronu z delikatną, odrobiną mięska by zgromadzić zapasy energii w mięśniach.Nigdy tego nie robiłam, ale tym razem zastosowałam się do zaleceń sportowców by zjeść coś już na 4 godz. przed startem.5:30 spotkaliśmy się przed blokiem ze Zbyszkiem, który miał nas zawieść na maraton do Łasku i wystartować tak indywidualnie, ewentualnie dołączyć do naszej grupy for fan.Nadal byłam straszliwie śpiąca.W samochodzie zjadłam jeszcze kanapkę, banana i batonika.Gdy dotarliśmy na miejsce zobaczyłam tłumy w biurze zawodów, a do startu naszych grup pozostało niewiele czasu.Szybko pobrałam numery startowe gdy w tym czasie Jarek kupił wodę do bidonów i zmontował obydwa rowery.Kompletnie biedny, jak zwykle nie zdążył prawie nic zjeść.I taki jego los, że zawsze dba o mnie i żeby wszystko grało a najmniej myśli o sobie.Ja to wiem i bardzo to doceniam mimo,że Jarek pewnie nie spodziewa się jak bardzo jestem mu wdzięczna.Krótkie spotkanie z Marzenką Szymańską, Beatą Tulimowską i Kasią Dugiel i już szykowałam się na starcie.Przede mną startowała Kasia.Marzenka zaś była w mojej grupie, a za nami miała wyjechać Beata.W mojej grupie nie znałam zbyt wielu mężczyzn i nie wiedziałam jaką dadzą prędkość.Tylko Zdzisław Kalinowski i Marek Zadworny od razu sugerowali mi, że po mojej kontuzji nie mam szans usiąść im na kole.Był też i Janek Wesołowski ze Świnoujścia, którego uwielbiam i od razu wpadliśmy sobie w ramiona.

Ruszyliśmy.Było dobrze, ale pamiętałam z poprzedniego roku, że na początku są akurat na rozgrzewkę nieduże acz kłopotliwe podjazdy, mimo że trasa była ogólnie dość płaska.Znam siebie i wiem, że zanim się rozgrzeję i rozkręcę jest mi ciężko zwykle i świetnie jedzie mi się gdzieś od 40km, a już najlepiej po 100km :).Tak też było i tym razem. Moje ,,konie wyścigowe"-Zdzichu i Marek i jeszcze ktoś uciekli na podjeździe i grupa się skurczyła.Niedługo jednak potem zobaczyłyśmy z Marzenką dwóch kolarzy spokojnie jadących.I wielka radość bo to był mój Jarek i Krzysztof-mąż Marzenki, którzy zwolnili by towarzyszyć swoim kobietom na trasie, a nie pomagać innym ze swojej grupy.To było na prawdę miłe z ich strony.Natychmiast poszła między nimi świetna współpraca i na przemian zmieniając się nadali bardzo dobre tempo.Momentami bałam się, ze Jarek nie pamięta, iż jestem świeżo po operacji i mieliśmy jechać ,,spacerowo" dla zabawy.A tu na liczniku blisko 38km/h.Pomyślałam, widząc jak idzie świetnie Marzence, że z jej ścięgnem już wszystko dobrze, a za to mnie będzie ciężko utrzymać się w grupie przy takim tempie bo nie wiedziałam jaką mam formę po zaledwie 3,5 tyg. drobnych treningów w większości solo.Okazało się jednak, że zadziwiłam samą siebie.Kiedy już tak jak wspominałam rozkręciłam się lecieliśmy w doskonałym tempie, żadnych kryzysów i ogólnie świetne samopoczucie.Drobne ,,zmarszczki" w terenie też szły gładko.Po jakimś czasie okazało się, że zgubiliśmy Marzenkę i Krzysztofa bo niestety duże tempo odnowiło chyba kontuzję Marzenki. Zmartwiłam się bo bardzo lubię Marzenkę i świetnie się dogadujemy i zawsze dużo rozmawiamy po maratonach.
Po drodze natrafiliśmy na Kasię Dugiel, której grupa z jakichś względów odjechała.Odtąd Kasia jechała już z naszą grupą.Dogoniliśmy też paru innych kolarzy po drodze.Mimo, że peleton rozszerzył się to na przodzie męczył się tylko mój Jarek.I poza krótkimi momentami, kiedy jacyś kolarze wychodzili na zmianę, większą część trasy jechałyśmy z Kasią tuż za Jarkiem a panowie wieźli się za nami.Nie pomagało, że Jarek i my schodziłyśmy z przodu bo i tak nikt się prawie nie ruszał spowalniając peleton.Jedyne przyzwoite zmiany dawał kolarz na rowerze tzw. innym i jeszcze jeden z maratończyków sporych gabarytów, którego nazwiska niestety nie znam.Najczęściej jednak Jarek ruszał do przodu i gnał z dużą prędkością.Patrzyłam tak stale na niego z podziwem i dumą jak doskonały to kolarz i zmarnowany talent.Całą niemal trasę przejechał z prędkościami bliskimi 38km/h.Za każdym razem gdy ktoś wchodził na zmianę od razu średnia spadała w dół.Na kilka km przed meta zerwał się duży wiatr i lunął gęsty deszcz.Drastyczne przejście ze słońca w taka ulewę kosztowało sporo wysiłku i dało lekko odczuć się mojemu kolanu.Mimo tego dojechaliśmy w ładnym tempie bo po całości średnia prędkość wyszła 33,69 km/h na 232km.
Po maratonie udało się wziąść ciepłą kąpiel w pobliskiej szkole i ruszyć na spotkanie ze znajomymi i ciepły posiłek.Rozmowy z kolarzami, Marzenką i Krzysztofem oraz Kasią i serdeczne uściski na powitanie były tym na co długo czekałam i czego mi brakowało przez te miesiące.Posiłek był przepyszny i bogaty.Kiełbaska z grilla, kaszanka, pajda chleba ze smalcem i pyszna zupa mięsna były jak balsam dla duszy.Na koniec długa impreza z wręczaniem pucharów i nagród i powrót ze Zbyszkiem do domu.Niestety żadnej nagrody z Jarkiem nie wylosowaliśmy, ale i tak pozostał śliczny puchar , medale i pierwsze miejsce na podium oraz tyle wrażeń i radości.
Całą drogę powrotna bardzo mocna ulewa i błyskawice .Dotarliśmy jednak koło 23:00 szczęśliwie do domu.
Bardzo dziękuję Mojemu Jarkowi za pomoc na trasie i wierne mi towarzyszenie.Nawet na finiszu był przy mnie i nie popędził w pogoni za miejscem na podium, gdy mili panowie wiozący się na jego kole całą trasę nagle zaatakowali na finiszu.Dziękuję Ci Jarku za tę postawę i za to, że pomogłeś mi znów na trasie poczuć się jak kolarz.




lekki trening przed Łaskiem-solo

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 08.06.2012 | Komentarze 0

Kielce-Zgórsko-Szewce-Piekoszów-Rykoszyn-Bławatków-Łosień-Piekoszów-Kielce


Kategoria treningi


trening z Jarkiem przed maratonem w Łasku

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Kielce-Kostomłoty-Bugaj-Oblęgorek-Oblęgór-Łopuszno-Przymiarki-Wierna Rzeka-Bławatków-Rykoszyn-Piekoszów-Szewce-Zagrody-Zgórsko-Kielce

Umówiliśmy się z Jarkiem, że jak skończy pracę podjadę do niego i trochę pokręcimy.Pracę kończył o godz.17.00 no i pokręciliśmy ;) trochę.Kiedy udało się wreszcie wydobyć z całkowicie remontowanej i zakorkowanej ul.Łódzkiej pognaliśmy w bardzo przyjemne okolice Strawczyna, Oblęgorka i tereny od Łopuszna po Piekoszów.Dość dobre asfalty, spokojne ulice i senne, malownicze wioski pełne łąk i lasów to wszystko to co lubię.Problemem był tylko brak jedzenia bo jakoś o tym nie pomyśleliśmy.Planowaliśmy tylko jakieś 60km zrobić o bananie.Myślę,że nasz start w Łasku i pokonanie dystansu 232km nie będzie może porażająco szybki ze względu na moja nogę, ale powinniśmy to na spokojno, relaksacyjnie przejechać :) Mam taką nadzieję.


Kategoria treningi


  • DST 118.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 30.39km/h
  • Podjazdy 680m
  • Sprzęt szosa-Vision comp race
  • Aktywność Jazda na rowerze

Całkiem dobry trening po górkach w towarzystwie Jarka :)

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 0

Kielce-Cedzyna-Niestachów-Kranów-Daleszyce-Cisów-Ociesęki-Bardo-Łagów-Nowa Słupia-Bodzentyn-Święta Katarzyna-Ameliówka-Leszczyny-Cedzyna-Kielce



Kategoria treningi