Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jagoda79 z miasteczka Kielce. Mam przejechane 40665.23 kilometrów w tym 988.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 20799 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jagoda79.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:2120.03 km (w terenie 20.17 km; 0.95%)
Czas w ruchu:50:41
Średnia prędkość:30.59 km/h
Suma podjazdów:3830 m
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:96.36 km i 5h 37m
Więcej statystyk

Lenistwo nad wodą.

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 0




Niedzielna zbiórka KTC

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 0



ZBIÓRKA PRZED RADIEM KIELCE


Kategoria treningi


KTC-zbiórka z kolarzami.

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 15.06.2013 | Komentarze 0

Domaszowice-Kielce-Niestachów-Słopiec-Daleszyce-Niwy-Cisów-Koziel-Sędek-Łagów-Złota Woda-Napęków-Bieliny-Radlin-Cedzyna-Domaszowice

Spotykamy się jak zwykle o godz.12.00.Początek spokojny od Niestachowa za sprawą Jarka przechodzi w gonitwę.Uspokajamy szaleńca i jedziemy już ciut normalniej.Za Daleszycami do Koziela znów Jarek na zmianie i tak zaczyna się pogoń.Potem zorientowałam się, że prawdziwa gonitwa i szaleństwo miało zacząć się dopiero potem.Wpierw sforsowaliśmy górki, których się najbardziej bałam.Poszło mi jednak bardzo dobrze, mimo, że panowie zaserwowali mi mega podjazd, którego nie znałam, przez miejscowośc o nazwie Sędek.Piękne widoki i wentylacja płuc na maksa.Cudowny zjazd do Łagowa po równym asfalcie.Tyle jeździmy po Świętokrzyskim i nie wiedziałam, że mamy tak sporą górkę do pokonania.Kiedy cieszyłam się, że nie odpadłam na górkach panowie włączyli chyba jakieś ,,motorki" bo lecieli od Łagowa do Radlina między 45-50/h.Wytrwałam :)a potem już tylko piwo i pogaduchy z kolegami i wujkiem Bogdanem.



CZOŁÓWKA GRUPY NA SZCZYCIE PODJAZDU PRZEZ SĘDEK



UDAŁO MI SIĘ NAWET ZROBIĆ FOTKĘ NA SZCZYCIE PODJAZDU



WIDOK Z GÓRKI PRZED ŁAGOWEM


Kategoria treningi


  • DST 20.17km
  • Teren 20.17km
  • Sprzęt góral
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dla odmiany na góralu.Regeneracja.

Piątek, 14 czerwca 2013 · dodano: 14.06.2013 | Komentarze 0




26

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 0




  • DST 153.00km
  • Czas 05:20
  • VAVG 28.69km/h
  • Podjazdy 860m
  • Sprzęt szosa-Vision comp race
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krzyżtopór-Opatów

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 13.06.2013 | Komentarze 0

Domaszowice- Daleszyce- Ociesęki- Bardo- Zbelutka- Iwaniska- Ujazd(Krzyżtopór)- Włostów- Opatów- Truskolasy- Nowa Słupia- Wola Jachowa- Radlin- Domaszowice




UJAZD-ZAMEK KRZYŻTOPÓR



POWRÓT Z OPATOWA



RYNEK W OPATOWIE



W DRODZE Z OPATOWA DO NOWEJ SŁUPI






PASMO JELENIOWSKIE Z ŁAWECZKI PRZY DRODZE PODCZAS POSTOJU





PODCZAS POSTOJU I ROBIENIA KAPCIA-WIDOK NA ŁYSICĘ


Kategoria wycieczki


Urlopowa przejażdżka

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 3

Kielce- Suków- Słopiec- Marzysz- Radomice - Brudzów- Chałupki- Łukowa- Tokarnia- Chęciny- Zajączków- Kuźniaki- Piekoszów- Zagrody- Kielce


Nareszcie słońce po dwóch dniach okropionych deszczem.Wycieczka iście regeneracyjna w wolnym tempie, zdjęciami i przystankiem na lody i wafelki w Polichnie.Ale za to jak przyjemnie.Słonko, mnóstwo zieleni, spokojna trasa.Jedynie wiatr za duży.Od czasu do czasu i ja wyszłam na zmianę by Jarek trochę odetchnął.
Nowa droga z Rudy Strawczyńskiej do Piekoszowa z nowiutkim asfaltem, ale raczej nie będę nią już wiecej jeździć z powodu ekranów dźwiękochłonnych ustawionych na calej linii.Zero widoków i nawet żal mi tych ludzi mieszkających przy trasie.Toż to mieszkanie niczym w bunkrze.Ot i całe to zdobycza techniki i inteligencji ludzkiej.


ŁABĘDZIA RODZINKA W DĘBSKIEJ WOLI













ŚWIĘTOKRZYSKIE SIEDLCE




Kategoria wycieczki


  • DST 24.50km
  • Aktywność Jazda na rowerze

W odwiedzinach.

Poniedziałek, 10 czerwca 2013 · dodano: 11.06.2013 | Komentarze 0




Łask-III Supermaraton Jastrzębi Łaskich.Dystans mega.

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 10.06.2013 | Komentarze 0






  • DST 416.00km
  • Czas 13:17
  • VAVG 31.32km/h
  • Podjazdy 1070m
  • Sprzęt szosa-Vision comp race
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ultramaraton w Łasku.

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 10.06.2013 | Komentarze 4

http://www.bikemap.net/pl/route/2173688-ultra-lask/#gsc.tab=0




Po raz kolejny maraton w Łasku przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.Zarówno cała organizacja, przyjęcie nas jak i nasze wyniki jazdy były zaskakujące.
Późnym popołudniem w piątek, ruszyliśmy samochodem naszego kolegi Zbyszka w kierunku Łasku.Naturalnie z powodu korków zarówno w Kielcach jak i w Piotrkowie Trybunalskim i ogólnie na dalszej trasie, dotarliśmy już w trakcie trwania odprawy technicznej.Udało nam się jednak wysłuchać jeszcze wielu cennym informacji i wskazówek dotyczących trasy i całego przebiegu maratonu.
Po zakwaterowaniu w internacie przygotowanym specjalnie dla maratończyków udaliśmy się na stołówkę.Czekała tam na nas pyszna kolacja, która była balsamem dla zmęczonych podróżą i przygotowaniami kolarzy.To bardzo miłe usiąść wśrod znajomych i móc w spokoju i sympatycznej atmosferze posilić się.O tym mógł pomyśleć organizator, który na prawdę wie, czego kolarzowi potrzeba do szczęścia i by być na starcie wypoczętym i zregenerowanym.
Pobudka 3.00 i lekkie śniadanie miały poprzedzić start na dystansie Ultra-405 km.Niestety ja należę do osób, które lubią sobie pospać dlatego o tej godz.ani humor ani energia nie były mi dane.Godz. 4.00 rano sędzia rozpoczął wypuszczać zawodników na trasę w asyście motocykli i samochodów technicznych, które miały na tylnej szybie wyraźny napis:uwaga kolarze.Fantastyczna sprawa taka obstawa.Duże poczucie bezpieczeństwa na trasie i wygoda, z racji tego, że pomimo dwóch stałych punktów żywieniowych dodatkowo samochody podjeżdżały do na nas na trasie i można było w trakcie jazdy uzupełnić wodę i jedzenie.Na szczęście wszystko na trasie wróciło do normy:dobry humor, energia i adrenadlina.Zawodnicy na trasie z każdym km zaczęli się formować w grupy o podobnym tempie jazdy.Udało nam się do 80km dojechać razem z grupą która była prowadzącą, potem kontynuowaliśmy jazdę z innym kolarzami i w efekcie nasza ekipa była na mecie jako druga.Bardzo chciałam podziękować panom, którzy pomogli mi na trasie, użyczyli koła i cierpliwie znieśli dwa krótkie postoje.Ogromne podziękowania należą się mojemu mężowi-Jarkowi Kędziorkowi, który również dzielnie znosił moje zmagania z trasą.
Pierwszy punkt żywieniowy i chwilowy postój był na 105km w Kluczborku.Niestety tam cała grupa rozerwała się z powodu niedogadania się i zostaliśmy sami z Jarkiem uzupełniając wodę.Nie zdążyłam nic zjeść, a jedynie wypić trzy kubki wody co było zgubne w skutkach.Jak tylko rozpoczęliśmy pogoń za grupą okazało się, że mój brzuch jest wydęty jak piłka i nie mogę oddychać z powodu ucisku na przeponę.Katastrofa totalna bo wiedziałam, że gonić musimy, a ja przez paręnaście minut co najmniej nie zrobię nić.Dziękuję w tym miejscu jednemu z kolarzy-Jarosławowi Janowskiemu, który również po drodze przyłączył się do nas i rozpoczął z nami pościg skutecznie użyczając mi koła i raz po raz sprawdzając czy nie zostaję w tyle.Ilekroć tak było natychmiast kolega był przy mnie.Obydwaj panowie zresztą podkręcali dobre tempo i udało nam się po długim czasie dogonić grupę a w tym czasie mój brzuch nareszcie wrócił do poprzedniego stanu i znów mogłam coś dać z siebie i swobodnie jechać.Od tej pory jazda nabrała tempa a moje nogi i całość organizmu dostały nagle przyspieszenia i nieoczekiwanej energii.Wszystko szło gładko.Kilometry leciały błyskawicznie.Jeszcze bardziej mnie to nakręciło na dobrą jazdę.Psychika wreszcie odblokowała się i nie było oporów i myśli, że trzeba się oszczędzać jak zawsze.Pomyślałam, że trzeba dotrwać z chłopakami jak najdłużej a o kryzys będę się martwić później.Ale nie było kryzysu.Jedynie lekkie spowolnienie tempa mojej jazdy na lekkich podjazdach za Trzebnicą, gdzie także czekał na nas punkt żywieniowy.Do samej Trzebnicy nieduże podjazdy szły gładko.Od Trzebnicy już trudniej było pokonac lekkie zmarszczki na trasie, ale to już ponad 200km w nogach.Jak tylko teren się wypłaszczył szło doskonale.Nadal przypominam, że panowie skutecznie mnie chronili, ale utrzymanie koła to już była moja sprawa.Tutaj również podziękowania ode mnie dla Jerzego Tracza.Nie sposób tu wymieniać wszystkich panów, którym chciałabym serdecznie podziękować, ale na pewno jestem im wszystkim ogromnie wdzięczna.
Od Trzebnicy uzupełnianie wody i posiłków odbywało się już tylko w czasie jazdy przy pomocy samochodów technicznych.
Niestety dopadła nas burza.Niegroźna na szczęście bo kiedy natrafiliśmy na nią, zaczęliśmy akurat odbijać w innym kierunku i oddalać się od centrum ulewy.Owszem zmoczyło nas i trzeba było uważać przez parę ładnych km i jechać niestety w mokrych ubraniach, ale w porównaniu do pierwszej grupy, która przeżyła prawdziwe gradobicie to było nic.I tak dotarliśmy na metę cali i zdrowi.Jarek na parę km przed metą postanowił zrobić ucieczkę i finiszować sam dlatego puściłam go wolno.Paru innych kolarzy też oderwało się przed samą metą.A ja w towarzystwie dwóch miłych kolarzy, m.in Jarka Janowskiego, który mnie pięknie przepuścił na mecie przodem dojechałam o godz.17.20 po czasie 13h17min.Byłam zmęczona, ale nic mnie nie bolało i dobry nastrój nie opuszczał mnie ani przez chwilę.Porozmawiałam z Ulą Zadworną i ruszyliśmy na kwaterę zmyć z siebie wszystko co zebraliśmy z asfaltu po burzy.Wieczorem zjedliśmy znów pyszną kolację a rozmowom ze znajomymi nie było końca.Każdy chciał się podzielić wrażeniami.Skusiliśmy się nawet na koncert na powietrzu ponieważ akurat trwał jarmark w Łasku i grała nasza ulubiona kapela:Strachy na Lachy.
Posiedziliśmy do 21.30 na trawie przy piwie i posłuchaliśmy jakiegoś zespołu grającego muzykę rege i zgryzieni przez komary wróciliśmy do pokoju, nie doczekawszy się na spóźniony koncert naszej gwiazdy.W pokoju pojawiły się tymczasem przesympatyczne kolarki:Teresa i Ewa, z którymi porozmawiałam aczkolwiek zbyt krótko z powodu mojej senności i planów na kolejny dzień.A miałam zamiar wystartować również w niedzielę na dystansie mega-150km.I tak też się stało, ale o tym w kolejnym krótkim opisie.Rankiem znów czekało na nas wyborne śniadanie ;)w którym znaleźliśmy dosłownie wszystko.Z reguły bardzo cięzko jest przed startem zmusić się do dużego posiłku, ale przy tak miłej oprawie i smakołykach bez problemu pochłonęliśmy dużą porcję.
Chciałabym bardzo podziękować komandorowi maratonu w Łasku-Pawłowi Cichemu oraz sędziemu głównemu-Zbigniewowi Rzeźnikowi, za wspaniałe przygotowanie i za ich ogromne serca jakie włożyli w całość imprezy.Bez takich osób nie byłoby takich przeżyć.Dziękuję też bardzo mojemu Jarkowi, że kolejny raz nie zostawił mnie na trasie, mimo, że mógł pokazać swoje możliwości.



NIEZAPOMNIANY START O GODZ. 04.00





MIŁYM AKCENTEM BYŁY GRATULACJE I DEDYKACJA O MISTRZYNI POLSKI W KOLARSTWIE-BOGUSI MATUSIAK













MOJE CUDNE TROFEA